Biegłam przez
ulice, na Których wciąż nie było zbyt dużo ludzi? Uliczki mieszały się między
Sobą tak bardzo, że gdybym się wtedy zatrzymała to z pewnością nie Wiedziałabym
gdzie jestem. Poznałam dopiero bramę do parku. Szybko ją minęłam i w kilka
sekund znalazłam się przy drzewie. Wypatrzyłam z Daleka znajomą postać stojącą
spokojnie na moście, lecz gdy dobiegłam Do niego wpadłam prosto w jego ręce,
które złapały mnie i Podtrzymały. Podniósł mnie jednak trzymał nadal. Nie byłam
zmęczona, Ale trochę kręciło mi się w głowie. Popatrzyłam na niego i
Uśmiechnęłam się, a on to odwzajemnił ciepłym i przyjemnym. Odsunęłam się od
niego i zapytałam z wyczekiwaniem:
-Idziemy? -Byłam równie podekscytowana
jak i zniecierpliwiona, lecz Marek Tylko złapał mnie za rękę i skierował ku
wyjściu. Niczego nie mówił, Co wydawało mi się trochę dziwne, ale co
poradzić?.. Gdy skręciliśmy Za róg ulicy "z Lodami" odezwał się:
-Mam nadzieję, że nie masz większej
torby? -Uśmiechnęłam się szerzej, Jeżeli to było możliwe i odpowiedziałam dowcipnie:
-Jeżeli nie policzysz mnie to wyjdzie ci
piękne okrągłe zero. –Oboje Zaczęliśmy się śmiać. -Mam pytanie... -Marek
spojrzał na mnie Wyczekująco, a ja zapytałam: -Czy nie powinniśmy przyspieszyć?
Przecież Freedemanowie mieszkają na drugim końcu miasta.
-Oni tak, ale stacja kolejowa nie.
-Popatrzyłam na Marka tak jakby Powiedział, że jest z innej planety i
zapytałam:
-Jedziemy pociągiem?! -Nie wiedziałam
jak to mogło się stać! A chcę Przypomnieć, że panicznie boję się pociągów.
-Nie chciałem ci mówić, ale według
ciebie jak mamy się dostać nad Morze? Wybacz mi to. -Nie byłam zła, lecz
zdziwiona i przerażona. Stanęłam, wpatrując się w wybrukowany chodnik przy
starym sklepiku. Marek odezwał się ciepło i miękko do mnie jak powiew wiatru,
który Pociesza i przynosi otuchę.
-Nie bój się, nie opuszczę cię.
Obiecuję. -O dziwo przestałam się Bać się i zaczęłam iść dalej. W życiu nie
pomyślałabym, że coś, a tym Bardziej ktoś może przekonać mnie do jazdy tą
przeklętą maszyną Zła, a jemu się udało. Niewiarygodne.
Szliśmy
spokojnie przez budzące się dopiero ulice i kamienice...
Widzę siebie w kryształowym lustrze
moich niedoskonałości. Widzę tylko czarną smugę, która zatapia moje ciało w
odmętach wiecznych męk. Nić mojego życia została zniszczona, lecz nie rozpadła
się. Krążę z Nią w świecie pełnym bólu i cierpień. Każdy krok może być moim
ostatnim, a każde słowo może przynieść mi Wieczne potępienie. Stoję sama między
górą, a przepaścią. Między miłością, a Rozsądkiem. Wszystkie chwile, które
znałam, jako wspaniałe łabędzie zniknęły. Została tylko nadzieja, że kiedyś
znów mnie pokochasz.
-To
wspaniałe. Nie wiedziałem, że umiesz pisać wiersze. –Powiedział Marek po tym
jak wyrecytowałam mu mój wiersz. Nie była pewna czy Powiedzieć mu o mojej małej
pasji, ale w końcu ufam mu i bardzo go lubię, Więc czemu nie powiedzieć mu o
tym. -Dziwię się, że nie powiedziałaś Mi tego wcześniej. To przecież wspaniały
i wzruszający wiersz. Bardzo Mi się spodobał. Najpiękniejsze w tym wierszu jest
to, że mówi o Straconej, lecz nieporzuconej miłości.
-Dziękuję. -Marek nagle zrobił się
przygnębiony. Spojrzałam na niego Jednak nie chciał spojrzeć mi w oczy.
Wślizgnęłam się pod jego ramię I przytuliłam się. Wtedy dopiero na mnie
spojrzał i uśmiechnął się Do mnie ciepło, gdy zobaczył mój radosny wyraz twarz.
Coś go trapiło Jednak teraz nie jest pora bym o to pytała. Gdy o tym pomyślałam
Mijaliśmy właśnie wejście na stację. Szliśmy prosto na peron numer 6. Odsunęłam
się od Marka i spojrzałam na buchające parą bestie stojące Ciężko na torach.
Nienawidziłam tych strasznych maszyn. Nagle ujrzałam Nasz cel, a z oddali
ujrzałam mężczyznę z czarnymi jak węgiel oczami. Rozpoznałam rysy twarzy
Dawida. Na widok Marka uśmiechnął się Przyjacielsko. Wyszedł na spotkanie z
nami. Obaj przybili sobie piątkę i Dopiero wtedy Dawid odwrócił się do mnie.
-Witam Martę na pokładzie ekspresu
"Wakacje" proszę wsiadać.
-był miły jednak odmienny od Marka.
Uśmiechnęłam się i przywitałam z Nim ciepło, lecz po przyjemnej części musiałam
wsiąść na grzbiet Mojemu, można tak powiedzieć największemu lękowi, a to
wywoływało u Mnie dreszcze. Gdy patrzyłam na tą parę buchającą z ogromnych
"gardeł", "pot" spływający po metalowej obudowie Ciarki
mnie przechodziły.
-Musimy się zbierać. Pociąg odjeżdża za
kilka minut i nie bardzo chce Mi się tu ślęczeć jeszcze dwie godziny. Chodźmy.
-Ruszył w stronę Jednej z bestii o niebieskim kolorze i pozłacanych kołach.
Wsiadł, a za Nim miał wsiąść Marek jednak stanął naprzeciw mnie i nic nie
Mówiąc ujął moją rękę i czekał. Nie wiedziałam jak postąpić Jednak domyślałam
sie poco to robi. Nie mogłam się odważyć. Dopiero Jego spojrzenie mną
wstrząsnęło i przestałam sie bać się. Wszedł Przede mną jednak nie puszczał
ręki. Zatrzymałam się, lecz po chwili Weszłam na pierwszy stopień, a potem
jakoś poszło, znalazłam się w środku w małym korytarzu z oknami po lewej
stronie. Prowadził przez Kilka metrów prosto. Był wyłożony ciemno czerwonym
dywanem i brązowymi Tapetami. Szłam przez niego niezbyt szybko trzymając wciąż
Marka za Rękę. Gdy wyszliśmy za zakręt puściłam jego dłoń jednak szłam Równo z
nim. Zobaczyłam tylko kolejny skręt, za którym znajdowały się Przedziały.
Ustawiono je w rządku, a co kilka metrów widać było Wejście do poszczególnego
pomieszczenia. Nie były to odsuwane szklane Blachy jak w przypadku normalnych
pociągów, lecz drewniane drzwi, które Pasowały do tapet. Mijaliśmy kolejne z
nich dopóki nie zobaczyliśmy Dawida wychodzącego z tego na końcu.
-Rozmawiałem z maszynistą i powiedział,
że będzie możliwie jeden Postój, ale na więcej nie ma, co liczyć. W sumie to
dobrze. -Otworzył mi Drzwi i powiedział: -To nasz przedział. Wejdź, jeżeli
chcesz, bo ja Muszę jeszcze pogadać z Marką. -Chodziło mu o Marka, ale mniejsza
z tym. Weszłam do środka i nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Żeby taka Bestia
kryła w sobie tyle luksusu? Przedział
był duży jak na pociąg. Po prawej stronie, przy ścianie stał mały, zrobiony z
dębowego drewna Stół, a wokół niego trzy beżowe fotele. Przy stole nie było
okien, Wisiał nad nim jedynie żyrandol z kryształowymi soplami odbijającymi
światło. Jednak po prawej stronie była niewielka biblioteczka i kredens Oraz w
samym roku przy małej szafce stał czwarty, rozkładany fotel o Ciemno krwistym
kolorze. Biblioteczka mimo swojego rozmiaru mieściła Dość dużą ilość książek,
nie była nowa, lecz bardzo dobrze zadbana, A tuż przy fotelu rozciągało się
okno, przez które było widać jeszcze Peron stacji. Zasłaniała je zasłona, którą
spuszczało się po Przeciwnej stronie. Podeszłam do stolika i usiadłam na jednym
z foteli. Był miękki i wygodny. Położyłam obok niego torbę i zaczęłam Myśleć.
Nie mogłam sie doczekać widoku morza, plaży, piasku oraz Najważniejszego -
zachodu słońca. Ciekawiło mnie jedynie to gdzie Będzie owa willa Dawida i czy
będzie z niej widok na morze? Nie chciałam Być dzieckiem, które zadaje tysiąc
pytań zanim coś ujrzy, ale była to i Wciąż jest, część mnie. Teraz stałam się
jakby bardziej rozmowna i Weselsza. Florcia miała rajzę mówiąc, że się
zmieniam, ale to raczej Ktoś mnie zmienił, a nie ja sama siebie. Nagle do
przedziału wszedł Dawid i zamknął drzwi.
-Dawno się nie widzieliśmy. -Usiadł na
jednym z krzeseł i wyciągnął Nogi przed siebie w geście wyluzowania. -Zmieniłaś
się, ale nie tylko z Wyglądu. -Popatrzył na mnie mrużąc oczy. -Stajesz się
bardziej Towarzyska i chyba wiem, przez kogo. -Ciekawiło mnie wtedy tylko
jedno. Skąd on mnie tak dobrze znał?! Przecież spotkaliśmy się raz... Marta Ty
zapominaj ko! Przecież to D.F. W którym kochałaś się w podstawówce. Nie wierzę,
że go nie poznałam, ale cóż myślałam, że to jego brat, bo w Sumie wygląda teraz
identycznie. Jaka ja jestem zapominalska? Ale wypadało Wtedy coś powiedzieć:
-Możliwe, że wiesz, a możliwe, że tylko
mnie nabierasz. –Uśmiechnął się Się do mnie chytro.
-Chodzi o Marka prawda? -Teraz dopiero
coś się poplątało. Zestresowałam się jakby się zapytał czy dalej mi się podoba.
Musiałam Wziąć się w garść, więc niewidocznie nabrałam powietrza i wyciszyłam
Się. Dopiero wtedy powiedziałam:
-Chyba tak. -Dawid przechylił się w moją
stronę i rzekł z Niedowierzaniem:
-Jakie tam "chyba". Raczej na
pewno. Kiedy go spotkałaś? –Nie Chciałam odpowiadać, więc udawałam, że się
zastanawiam jednak, gdy Wbił we mnie brązowo-złote oczy mówiące "Daj
spokój!" (Identycznie przecież spojrzałam na Florcię) to odpowiedziałam:
-Na początku wakacji. Dokładnie w
pierwszy dzień.
-Rozmawiałaś z nim wtedy? -I oświeciło
mnie. Ta męka mogła się Skończyć gdybym powiedziała "nie odważyła się”,
ale jakoś Nie chciałam jej zamykać. Musiałabym się z tym motać sama, a tak wiem,
że mogę porozmawiać o tym z Dawidem, który jako jedyny spośród moich Znajomych
wie o Marku.
-Tak. -Moje usta same sie otworzyły i
wydobyły z siebie głos.
-I, co?! Nie bałaś się?! Nie miałaś
żadnej zapory?! -Jego pytania Były dociekliwe jednak ja spokojnie
odpowiedziałam:
-Może na początku, ale po chwili mi
przeszło. Nawet sama sobie nie Mogłam się dziwić. Ale teraz rozmawiam z tobą i
to o sprawach, o Których nigdy bym nawet słowa nie wypowiedziała miesiąc temu?
–Dawid Odchylił się na fotelu i powiedział:
-Dalej możesz sobie sama wszystko poukładać.
-Powiedział to i po jego Słowach do pokoju wszedł Marek.
-Załatwione! Ale nie mam pojęcia, o co
było Tylek krzyku. Przecież to Twój kuzyn i gdybyś ty poszedł to z pewnością
trwałoby to krócej. -Nie wiedziałam specjalnie, o co chodzi, ale miałam na tyle
oleju w głowie By nie spytać. Marek usiadł na ostatnim z wolnych miejsc przy
stole.
-Chcesz zagrać? -Spojrzałam na Dawida z
zaciekawieniem. Wyciągnął Karty do gry z kredensu i usiadł powrotem przy stole.
-Musimy z Markiem Nadrobić straconą grę jednak brakuje nam jednego gracza.
-Wciąż nie Wiedziałam, w co będziemy grać. Marek dopiero mi powiedział:
-Chodzi o tysiąca. Co kilka dni spotykam
się z nim na grze i razem z jego? Kuzynem gramy, ale teraz skoro nie gramy w
domu to brak nam jednego gracza By toczyło się to płynnie.-Pewnie o to chodziło
im przy tej rozmowie. W Każdym razie jestem dość dobra w tysiąca. Więc się
zgodziłam.
******
Przepraszam za to że tyle czasu mnie nie było ale miałam wiele roboty w domu w dodatku wyjechałam na oazę. Ale w zamian wcześniej wstawię następny rozdział. Może za dwa dni...